Świadectwo, jakie złożyła była parafianka z Bobów. Zostało opublikowane w książce ks. Jerzego Krawczyka „ks. Dominik Maj – Kapłan Serca Bożego”.
W czerwcu, w niedzielę 1947 r. przyjęłam Pierwszą Komunię Świętą z rąk księdza Marcina Ślusarza, który zmarł nagle w następny poniedziałek. Po dwóch tygodniach, w lipcu przybył do naszej parafii ksiądz Dominik Maj. Od początku swojej posługi w parafii Boby zdobył zaufanie parafian, a szczególnie dzieci i młodzieży.
W niedzielę przed mszą świętą, wchodząc do świątyni zawsze widziało się w konfesjonale księdza Maja, który potem szedł przez świątynię i zapraszał dzieci przed balustrady. Dziewczyny ustawiał z prawej strony, chłopców z lewej, młodsze dzieci z przodu, a starsze – z tyłu. Pytał o imię, pogłaskał po głowie. Przed mszą świętą pan organista uczył śpiewu dzieci i młodzież. Potem powstał pięknie śpiewający chór. Po mszy świętej przychodził do nas ponownie, aby zaśpiewać jakąś pieśń. Ten zwyczaj trwał do końca jego posługi w parafii Boby. Gdy uczęszczałam do szkoły powszechnej w Chruślinie, ksiądz Maj był naszym katechetą. Przyjeżdżał rowerem albo chodził pieszo. Kochał dzieci, umiał je przytulić do siebie. Pragnął dużo nauczyć podczas lekcji.
W latach pięćdziesiątych ksiądz Maj przywrócił w parafii uroczystość poświęcenia pól. Była to procesja z krzyżem i chorągwiami odprawiana w niedzielne popołudnia w maju i czerwcu, we wsiach całej parafii. Zdarzało się, że w mojej okolicy przechodziły one kolejno przez: Kolonia Chruślina, Owczarnia, Chruślinę i Stare Boby, razem około 10 km. Przy przydrożnych krzyżach były wystawione przystrojone kwiatami obrazy Matki Bożej lub Najświętszego Serca Pana Jezusa. Ksiądz proboszcz z panem organistą otoczeni dużą grupą wiernych szli pieszo nieraz w upale i pyle. Przy każdym kolejnym krzyżu odczytywana była Ewangelia, wygłaszane krótkie przemówienie, których w sumie było kilka, a po drodze śpiewana Litania do Matki Bożej i pieśni.
Najbardziej utkwiły mi w pamięci lata 1953-1954. W listopadzie, w godzinach wieczornych ksiądz proboszcz przyszedł pieszo, pokonując 5 km, do mojego rodzinnego domu, Stanisława i Franciszki z Zarzyckich Brzuszków, aby wspólnie z rodziną i sąsiadami odmówić różaniec. W adwencie, przez parę lat organizował z młodzieżą i dziećmi jasełka. Sam układał wierszyki i piosenki. W okresie świąt Bożego Narodzenia były przedstawienia w świątyni, a potem po domach, na wsiach. Te piękne i radosne wystąpienia uzupełniało śpiewanie kolęd.
Przychodziła na nie młodzież i dzieci. Ksiądz Maj uczył śpiewać nowe pieśni. Zdarzało się, że z powrotem wracał pieszo. Nie dał się namówić, żeby ktoś odwiózł go furmanką. Nieraz było bardzo ciemno, padał deszcz. Wtedy moja mama zaświecała naftową latarkę, którą po długiej prośbie brał do ręki i wracał z nią do domu. Nie było dla niego ani złej drogi ani pogody. Kochał bardzo dzieci, znał ich imiona i nazwiska, a one słuchały go jak ojca.
W latach pięćdziesiątych, podczas posługiwania w parafii Boby do seminarium wstąpiło czterech młodzieńców, a dwóch moich braci do zakonu Franciszkanów w Krakowie. Wszyscy otrzymali święcenia kapłańskie. Ich msze święte prymicyjne odbyły się w kościele rodzinnej parafii. Podczas Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy jako alumni seminarium przyjeżdżali do swoich parafii i po nabożeństwach szli na plebanię do swojego ojca. Nasze wsie i świątynia nie były zelektryfikowane. Ksiądz proboszcz Maj zaradził temu, kupując spalinowy motor i dynamo, i w ten sposób oświetlił świątynię. Był to piękny widok. Pewnej nocy organy zabrzmiały piękną muzyką. Sprawił nową posadzkę i nowe ławki oraz wiele innych potrzebnych rzeczy do świątyni.
Ksiądz kanonik Dominik Maj zdobył zaufanie swoich parafian, których znał nazwiska i wiedział, gdzie mieszkają. Był on chodzącą dobrocią i miłością, nauczycielem dla parafian i wielu innych ludzi.
A oto piosenka ułożona przez księdza Maja, którą po latach zaśpiewał jeszcze jego następca, ksiądz Szymon Szlachta: „Idzie Chruślina do Bożego syna z wiarą i ochotą. Jest nas najwięcej w parafii bobowskiej, któż by pytał o to. Dzieciątko Boże, przyjmij składane w pokorze naszego serca ofiary. Błogosław Chruślinie, niech się święci Twoje Imię”.